UPDATE command denied to user 'ewloski'@'10.12.20.6' for table 'fusion_settings' Język Włoski Online Artykuł o studiach na kierunku Italianistyka
Dodane przez Tomek dnia Maggio 26 2008 20:34:49
Artykuł o studiach na kierunku "Italianistyka"

Bardzo trudny pierwszy rok, zwłaszcza dla tych, którzy zaczynają naukę włoskiego od zera.

Jeszcze niedawno italianistyka była oblegana przez kandydatów jak Częstochowa przez Szwedów - o miejsce na ten kierunek starało się po kilkanaście osób. W tym roku(2007/2008) akademickim italianistyka stała się bardziej dostępna - o jeden indeks walczyło "zaledwie" 4,6 kandydata. Być może przyczyniło się do tego większe upowszechnienie kierunku na uczelniach niepaństwowych (np. Wyższa Szkoła Języków Obcych w Poznaniu).
Jak na wielu filologiach bardziej egzotycznych, tak i na italianistyce nie wymagają od kandydatów znajomości włoskiego - można się uczyć od podstaw. - Z włoskiego znałam tylko: pizza, spaghetti, buon giorno - śmieje się Karolina Swat z trzeciego roku italianistyki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (UMK), która teraz włada biegle tym językiem. - Jeśli ktoś nie zna włoskiego, to lepiej zainwestować w angielski czy francuski, by znać je dobrze - doradza Agnieszka Pawłowska z czwartego roku na Uniwersytecie Warszawskim (UW).
Bardziej istotne od znajomości języka jest zainteresowanie kulturą tego kraju, literaturą, kinem, turystyką, geografią. Czymkolwiek, byleby starczyło motywacji na całe studia i zgłębianie, czasami nudnych, dzieł włoskich pisarzy.

Od zera

Ci, którzy zdawali włoski na maturze, na UW trafiają do grupy zaawansowanej - na UMK takiej nie ma. Osoby tylko po kursach, ze słabą znajomością języka ojczyzny spaghetti, mogą rozpoczynać od zera. Muszą się liczyć ze znacznie większym nakładem pracy niż grupa zaawansowana. Dla początkujących piekielnie intensywny jest pierwszy semestr, mniejsze natężenie nauki mają na drugim semestrze. Tygodniowo jest po 10 godzin włoskiego, grupa zaawansowana ma trochę mniej, w dodatku to głównie powtórki z liceum. Zajęcia z praktycznej nauki języka na UW trwają cztery i pół roku, ale z czasem liczba godzin się zmniejsza.
Na pierwszym roku istotny jest wstęp do językoznawstwa, na gramatyce opisowej studenci poznają włoski od podszewki. Czasy, tryby, przykłady, przypadki, wyjątki. Do trudnych zaliczana jest historia literatury włoskiej. - Studenci są zestresowani, ale wszystkie egzaminy są do przejścia. Niedużo osób oblewało - twierdzi Agnieszka Pawłowska. Nie ma przesiewu, bo ten odbywa się na wstępnych. Po intensywnym roku nauki studenci spokojnie posługują się włoskim, rozumieją wykłady, potrafią robić notatki w tym języku.

Z górki

Na pierwszym roku wszystkie zajęcia są po polsku, tylko pewne elementy wykładowcy prowadzą w języku makaroniarzy. Także lektury czyta się w naszym języku, a jedynie fragmenty, np. "Boskiej komedii" żacy czytają na zajęciach w oryginale i tłumaczą. Od drugiego roku wszystkie wykłady są po włosku, także literaturę czyta się w oryginale. To istotna zmiana, bo niektóre z dzieł pisane są starodawnym włoskim.  Lektur jest niewiele w porównaniu z polonistyką - kilkanaście w skali roku, niektóre z nich 500-stronicowe. Do tego dochodzą: poezja, opracowania literackie i publikacje krytyków.
Ale i tak drugi zaliczany jest do spokojniejszych lat. To chwila oddechu przed kolejnym sprintem, czyli trzecim rokiem. - Na drugim najlepiej zaliczać jak najwięcej przedmiotów fakultatywnych, by nie trzeba tego było robić na trzecim. Bo wtedy czasochłonny staje się licencjat - doradza Agnieszka Pawłowska. Prace kończące pierwszy etap studiów dotyczą mafii, filmów, kulinariów, polityki, słownictwa młodzieżowego itp.
Cały czas maglowana jest praktyczna nauka włoskiego. Historia zjednoczenia Włoch jest uznawana za trudniejszy przedmiot. Daty, nazwiska, papieże, królowie miksują się w skomplikowanych dziejach Italii. Na UW egzamin oblewa od 5 do 10 proc. przystępujących. Na trzecim roku zaczynają się tłumaczenia, najpierw te łatwiejsze, czyli przekład prasowy. Na tym roku pierwsze osoby wyjeżdżają na stypendia, głównie z Erasmusa. Na czwartym roku niewielu chodzi na zajęcia do swojej macierzystej uczelni, większość studiuje gdzieś w Bolonii, Padwie, Rzymie. - Na stypendium dopiero przekonujesz się, że czegoś się nauczyłeś - mówi Karolina Swat z UMK.
Zdarza się, że dziewczyny wracają z Italii z nowym chłopakiem. - Mam parę koleżanek, które są związane z Włochami - opowiada Agnieszka Pawłowska. Bardzo dużo stypendiów jest na miesięczne kursy we Florencji, Wenecji, Perugii.
Na czwartym zdaje się ostateczny egzamin z włoskiego. Czas wypełniają proseminaria, wykłady monograficzne, a literaturę po włosku już czyta się dla przyjemności, a nie z obowiązku.

Krzysztof Boczek,
"Cogito", nr 10/08